– Baco, czym zabiliście sąsiada?
– A synecką, Wysoki Sądzie…
– Wieprzową, czy wołową?
– Kolejową…
Wraca gaździna pociągiem z jarmarku i pyta siedzącego z nią w przedziale pasażera:
– Proszę pana, czy w Zimnej Wodzie staje?
– Mnie nie!
Baca zatrudnił się w kopalni. Już pierwszego dnia miał pecha, bo wpadł do starego, zapomnianego szybu. Zbiegli się koledzy i mówią:
– Franek, jesteś tam?
– Jo.
– Nic ci się nie stało?
– Ni.
– To wyłaź stamtąd.
– Kaj nie mogę, bo jeszcze lecę…
Idzie turysta i spotyka bacę siedzącego na hali pasącego barany. Turysta nie miał zegarka podchodzi więc do bacy i pyta:
– Baco, a nie wiecie aby która jest godzina ?
Baca wziął w rękę kij i zaczął gmerać w jajach najbliższego barana.
– A ósma dwadzieścia.
Turystę wielce zaciekawiło to nowatorskie podejście do mierzenia czasu i poprzysiągł był sobie, że wracając znowu zapyta bacę. Jak powiedział tak zrobił. Wracając znowu podszedł do bacy, który nadal siedział w tym samym miejscu.
– Baco a powiedzcie ino, która teraz jest godzina?
Baca znów wziął w ręce kijek i jak poprzednio zaczął gmerać w jajach barana, który pasł się przed nim i mówi: – A czwarta dziesięć.
Tego już było za wiele.
– Baco a jak wy to w jajach barana czytacie, która jest godzina?
– Jo nie w jajach cytom ino one mi zasłaniają wieżę z kościoła.
– Baco! To gówno to ludzkie czy zwierzęce?
– To? Ludzkie.
– A po czym poznajecie?
– A bo to moje.