Przechodził tamtędy stary baca…
Dwóch juhasów znalazło jeża i kłócą się o nazwę tego zwierzaka:
– To je iglok!
– To je spilok!
Przechodził tamtędy stary baca i usłyszał sprzeczkę. Podszedł i zawyrokował:
– To nie je ani iglok, ani spilok. To je kolcok!
Polecane żarty i dowcipy:
- Wyboru wielkiego nie miał… : Na drodze z Kościeliska do Zakopanego stoi góral i łapie okazję. Zatrzymuje się jakieś auto, baca wyciąga ciupagę, i rzecze do kierowcy: – Łonanizuj się pan! Osłupiały kierowca posłusznie acz niechętnie posłuchał rozkazu bacy, gdy skończył usłyszał znów tą samą komendę: – Łonanizuj się pan! Cóż… wyboru wielkiego nie miał. Nie miał też wyboru gdy usłyszał kolejną komendę: – Łonanizuj
- Stoi Jaś na ulicy… : Stoi Jaś na ulicy i woła: – Znalazłem, znalazłem, znalazłem! Podchodzi starszy pan i pyta Jasia: – Co znalazłeś? – Da mi pan złotówkę, to panu powiem – odpowiada Jaś. Starszy pan daje mu złotówkę i pyta: – No i co znalazłeś? – Da pan jeszcze jedną, to panu powiem. Starszy pan dał się namówić i Jaś dostał drugą złotówkę. Pan go dopytuje: –
- Co tak liczycie baco… : Siedzi baca na skale i liczy: – 121, 121, 121… Przechodzi turysta i pyta się: – Co tak liczycie baco? Baca strąca turystę że skały i liczy dalej: – 122, 122, 122…
- Kiepski ten pański celownik… : Baca łapie okazję na drodze, wreszcie udaje mu się złapać przejeżdżającego Mercedesa. Wsiada i jadą, ale po kilku kilometrach jakoś tak nudno się zrobiło, więc baca się pyta: – A co to panocku, za znacek z psodu? – To? (mówi kierowca pokazując na znaczek mercedesa), to taki celownik, jak kogoś złapie w ten celownik, to już na
- Nowatorskie podejście… : Idzie turysta i spotyka bacę siedzącego na hali pasącego barany. Turysta nie miał zegarka podchodzi więc do bacy i pyta: – Baco, a nie wiecie aby która jest godzina ? Baca wziął w rękę kij i zaczął gmerać w jajach najbliższego barana. – A ósma dwadzieścia. Turystę wielce zaciekawiło to nowatorskie podejście do mierzenia czasu i poprzysiągł był sobie,
- Nowszy artykuł: Do bacy przychodzi chłopak…
- Starszy artykuł: Śpiwo, ino się nie tańcy…